wtorek, 14 grudnia 2010

Koniec :(

Jaipur nie zachwycił. Znaleźliśmy w końcu te miejsca o których czytaliśmy w przewodniku, ale kompletnie nic ciekawego, jakiś pałac, trochę zabytków. Następnego dnia o 5 rano mieliśmy już pociąg do Delhi. Podróż bez przygód, prawie cały czas spaliśmy, te pociągi są genialne:) Koło południa byliśmy w stolicy, metrem do dzielnicy turystycznej w samym centrum i poszukiwanie hotelu. Po obejrzeniu kilku, nagle jakiś Hindus zaczyna do nas mówić po Polsku, okazało się, że biznesman, robił w latach 90 interesy w Polsce. Doradził nam tani hotel, poszedł z nami, poopowiadał, że kupił niedaleko działkę (tanio – tylko 1mln$, obejrzeliśmy, gdzieś tak 100mx100m – masakra). Mówił ile łapówek trzeba tu dawać przy budowie, za jakies 2 lata planuje otworzyć tu hotel Sopot. Polecony hotel okazał się być siedzibą, tym razem prusaków. A obiecany ciepły prysznic – wiadrem z grzałką;) Kolejna ciężka noc. Pocieszyliśmy się wieczorem miejscowym „przysmakiem” – bhang lassi (zainteresowanych odsyłam do Wikipedii). Pomogło ;)
W ogóle co drugi sklepikarz na tej ulicy mówi po polsku, hotele maja nazwy piórko, polonia, rak itp. Dziwnie. W Delhi nie ma za dużo do zwiedzania, kolejnego dnia obejrzeliśmy parlament i siedzibę prezydenta, dziewczyny porobiły kolejne zakupy, pojechaliśmy do jakiejś świątyni, która w poniedziałek była zamknięta. Ogólnie tu każdy czuje już koniec wyjazdu, jak nie ma planów i perspektyw dalszej podróży to wszystko cieszy już mniej. Wszyscy bardziej myślimy, że za parę dni będziemy już w domu niż o tym co tu zwiedzać. Mnie w Delhi najbardziej podoba się metro ;) U góry Indie, na dole mega zachód ;) Teraz siedzimy już w innym hotelu, przed nami praktycznie ostatnia noc, bo jutro późnym wieczorem jedziemy na lotnisko i rano wylatujemy. Właśnie otworzyłem miejscowe piwo i smakuje totalnie jak woda, zastanawiamy się czy nas zrobili, czy tak faktycznie smakuje tu piwo;)
Coś tam jeszcze napisze z lotniska:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz