czwartek, 2 grudnia 2010

KitKat ;)


To znowu my :)
Wracając jeszcze na chwilkę do poprzedniego wieczoru, nocleg fajny, tani… i z karaluchami, ogromnymi karaluchami. Niezapomniana noc ;)
Teraz trochę o trekkingu. Tutaj każdy spacer, nawet wokół jeziora jest nazywany trekkingiem, więc będę używał tego sformułowania bo brzmi dumnie ;)
Poszliśmy na parę dni do Parku Narodowego Annapurny. Cena wstępu trochę powala, ale jaki park takie bilety ;) Dwa dni szliśmy do góry od wioski do wioski, niezapomniane widoki najpierw na Annapurne, a później dodatkowo na Daulhagiri, noclegi w wioskach od 80gr os/noc. Trzeciego dnia weszliśmy na Poon Hill – taki punkt widokowy na Himalaje, ładnie ale nas nie powaliło. Tego samego dnia zeszliśmy już na dół, cały dzień wioskami, obserwując życie miejscowych. Nocleg w wiosce Tatopani, na wieczór gorące źródła i zimny Everest (miejscowe piwo) :) najlepsze zakończenie kilkudniowego spacerku; a’propos piwa, jest kilka zachodnich marek, m.in. Carlsberg ale wszystko w butelkach 0.66, mniejszych tu nie ma :) Praktycznie cały kolejny dzień wracaliśmy do Pokhary. Połowę genialną bitą drogą w górach, z jednej strony ściana, z drugiej rzeka w dole i to wszystko w rytmie KitKat ;)
W Pokharze w ramach odpoczynku śpimy w wypaśnym hotelu, jutro cały dzień odpoczynku, a potem do Indii:)

Pozdrawiamy zimową Polskę (widzieliśmy na CNN ;) !  U nas 30`C mandarynki i banany prosto z drzew, tylko tybetańska wódka jakaś taka za ciepła ;)

1 komentarz:

  1. WOW! Wczoraj sie spowiadalem, a dzisiaj zazdroszcze, macie ikre, pozdro:)
    Gorki.

    OdpowiedzUsuń