poniedziałek, 6 grudnia 2010

Varanasi

Pociąg nawet OK, taki jak plackarta w Rosji – wszyscy razem, z miejscami do leżenia. Droga nudna jak cholera. Po prawie 8 godzianach jazdy i 2 godzinach spóźnienia jesteśmy w Varanasi. Tuktukiem nad Ganges w poszukiwaniu hotelu. Mamy taki bez okien ;)
Brud i smród tu jeszcze większy, krów jeszcze więcej, do tego psy, małpy i szczury (czasem zdechle), ale najciekawsza jest plątanina uliczek na Starym Mieście. Czegoś takiego nigdy w życiu nie widziałem; mnóstwo uliczek szerokości max dwóch motocykli, pełno ludzi i krów i wszystko totalnie chaotycznie poplątane. Myślałem, że mam dobrą orientację w terenie, a przez parę godzin zdążyliśmy już kilka razy pobłądzić. Nasz hotel jest w samym środku tego wszystkiego :) Byliśmy dziś wieczorem na jakiejś uroczystości religijnej na Gangesem, ale nic ciekawego, dziewczyny już widziały palenie ciał, my obejrzymy jutro. Jak się z tym trochę oswoimy to może napisze więcej.
…ale nie wiem czy da się z tym oswoić;)
K&M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz